Proza życia?
Pierwsza minuta dyżuru w SOR. Balansuję na jednej nodze próbując drugą trafić w nogawkę spodni fartucha i nie paść jednocześnie twarzą na biurko gdy otwierają się drzwi i wchodzi koleżanka w płaszczu przeciwdeszczowym, oznajmiając od progu, że właśnie wjechała kareta i przywieźli kogoś z wypadku z udarem. Przez chwilę zastanawiam się czy skończyć się przebierać, czy iść tak jak stoję w służbowych spodniach i koszuli z poluzowanym krawatem. A niech tam- pacjent przez 2 minuty nie umrze a ja będę wyglądał jak doktor a nie strach na wróble. Spokojnie przebieram się dalej gdy dzwoni telefon. Odbieram i słyszę miły głos Krysi: dzień dobry doktorze, pomierzyłam już parametry temu pacjentowi z wypadku- ciśnienia to on prawie nie ma ale za to ma falę Pardiego?
Z relacji zespołu, który go przywiózł dowiaduję się, że pan kierował samochodem i miał stłuczkę- niewielka prędkość, blachy całe, tylko potłukł się jeden reflektor. Pan jechał w pasach, sam wysiadł i nic mu nie dolegało. Do szpitala zabrany został bo w badaniu neurologicznym pojawił się dyskretny niedowład połowiczy. Ciśnienie było w normie.
W tej chwili pacjent trochę blady, RR 60/40, tętna 50/ min. Szukam cech krwotoku, złamań itp. ? nic. Zbieram SAMPLE: teraz to go strasznie boli między łopatkami i słabo. Twierdzi, że miał stan przedzawałowy (jak każdy, dopóki nie dostanie zawału- myślę sobie, ale nie komentuję)
Patrzę na EKG ? no rzeczywiście jest wyraźne uniesienie ST w większości odprowadzeń ale coś mi nie pasuje. Sporo artefaktów, jakieś bloki przewodzenia, aberracje, zaburzenia rytmu i tak jakby morfologia LBBB? blok dwuwiązkowy? ale nie jestem pewien ? dlaczego choroby nie czytają książek?! Nie może to EKG wyglądać po ludzku jak rysują w podręcznikach?! L Pozostaje mi prosić kardiologa z ECHO na dół ? niech on rozstrzyga. W międzyczasie dziewczyny pobrały badania, cewnik, monitor, drugi venflon itp.- nie muszę im nic mówić, same wiedzą co należy zrobić. Umawiam CT i ponownie ocena neurologiczna. Ku mojemu zaskoczeniu niedowład zmienił się w plegię ale? po drugiej stronie. Proszę na cito neurologa i wracam do pisania zleceń. Ma OZW czy nie? Ma udar krwotoczny czy niedokrwienny? Dać ASA, heparynę i clopidogrel czy nie? I nagle słyszę dzwonki alarmowe w mojej głowie: ból w okolicy łopatek + spadek ciśnienia + zmienność objawów neurologicznych + dziwne EKG = tętniak aorty. W tym momencie jest już neurolog i kardiolog. Mówię im jakie mam podejrzenia i czekam na ich opinię.
Kardiolog: w ECHO są wyraźne cechy zawału serca a EKG wygląda raczej na LBBB z kryteriami na granicy uznania za OZW. Tyle tylko, że mogą to być też stare zmiany- bez enzymów i starej dokumentacji nie rozstrzygniemy, A kontrastu do diagnostyki tętniaka przy tym ciśnieniu nie podamy (bolus płynowy poszedł ale nic to nie dało)
Neurolog ? uszkodzenia rdzenia na granicy szyi i odcinka piersiowego
Coo ??! Przecież badałem go dwa razy w ciągu ostatnich 20 minut!
Ale rzeczywiście- ruch i czucie tylko na wysokości prawego barku a poniżej nic! Solu Medrol 2 g i biegiem na CT. Robimy głowę, szyję i klatkę. Do różnicowania mamy:
- OZW STEMI
- Udar mózgu
- Uraz rdzenia kręgowego
- Tętniak aorty
- Stłuczenia mięśnia sercowego
Po chwili mamy zrobione CT głowy i szyi. Zaczynamy świecić klatkę. Patrzę na skany i wstyd się przyznać ale nie widzę niczego złego. Śmieję się do radiologa, który właśnie przyszedł, że na moje oko to tu nic nie ma, ale ze mnie taki oglądacz CT, jak nie przymierzając, z koziego tyłka trąba J Gorzej, że on też nic złego tam nie widzi. Tętniaka aorty tez nie. Zrobię jeszcze rekonstrukcję i dam ci opis za parę minut, mówi.
W międzyczasie przyszły enzymy zawałowe a rodzina doniosła dokumentację. Pacjent zaczął ruszać końcówkami- trochę niemrawo ale zawsze no i zaczęło mu wracać częściowo czucie. Stare EKG sprzed kilku miesięcy wygląda identycznie jak te nasze. ECHO serca również, czyli brak świeżych zmian. Ciśnienie podniosło się do akceptowalnych wartości.
Na tym etapie mogę postawić rozpoznanie: z dużym prawdopodobieństwem było to stłuczenia rdzenia.
I na tym chciałbym zakończyć tę opowieść ale?
Zadzwonił radiolog: na skanach tego nie ma ale w rekonstrukcji kręgosłupa widać duże zwichnięcie na poziomie C4/C5. Cud, że nie zerwało rdzenia bo przemieszczenie jest o 2 cm ? właściwie nie ma żadnej rezerwy w kanale.
Rzucam się na telefon i dzwonię do zaprzyjaźnionego neurochirurga, który konsultuje nasz szpital. Przedstawiam mu sytuację i pytam kiedy może u nas być (w naszym szpitalu niestety nie ma neurochirurgii i nikt nie operuje kręgosłupów). Ten jednoznacznie stwierdził, że to wymaga natychmiastowej interwencji i mam go słać do ośrodka gdzie to mogą zrobić bo on nie dojedzie przez kilka godzin. No to siadam wygodnie (wiem z doświadczenia, że łatwo nie będzie) i zaczynam dzwonić.
1 godzina od urazu
Miasto A
Szpital 1
Neurochirurgia ? u nas takie urazy operują ortopedzi- proszę tam dzwonić
Ortopedia ? ja nie mam dyżuru proszę dzwonić do doktora X pod nr Y
Nie ma pod nr Y, jest pod nr Z. Pod Z jeszcze nie doszedł ale niech pan spróbuje pod?? I tak 20 minut. W końcu udało mi się złapać dyżur anta: my mamy tępy dyżur, na ostro takie rzeczy załatwia szpital 2.
Szpital 2
Ortopedia ? macie taką samą ortopedię jak i my ? mają załatwić i koniec. My nie przyjmiemy.
LPR ? czy przetransportujecie mi pacjenta do miasta A jeśli nie mam jeszcze ustalonego miejsca? Będę w tym czasie dalej dzwonił. ? obydwa helikoptery w rejonie są zajęte i długo nie wrócą
(PS. nie dowiadywałem się jakie ciężkie stany przewoziły ale znając życie i realia naszego rejonu to pewnie wskazaniem do tych transportów był brak karetki transportowej w jakimś szpitalu a nie pilność transportu- ale może tym razem się mylę)
Nasza ortopedia ? absolutnie się tego nie podejmiemy ? nikt tego nie robi
Miasto B
Szpital 1 ? proszę pytać za 1 - 2 godziny bo nie ma profesora
Szpital 2 ? nie, tym zajmuje się szpital 1
2 godzina od urazu
Miasto C
Nie można złapać lekarza ? operują.
Koordynator wojewódzki ratownictwa- proszę zadzwonić za pół godziny ale ja tu niewiele mogę
LPR ? przewieziecie do miasta D jak załatwimy miejsce? Wiemy, że daleko ale bliżej nie możemy nic załatwić ? oni nigdy nam nie odmawiali ?
Ponownie miasto A ? ZGODA!!! J lekarz dyżurny wyraził zgodę
Zaczynamy pisać papiery i wzywamy wiatrak. Telefon z miasta D ? profesor cofnął zgodę ? znowu nie ma miejsca.
W końcu po 3 godzinach postanawiam wsadzić pacjenta do karetki i wysłać do najbliższego ośrodka, który to zoperuje bez uzgadniania miejsca (2 godziny jazdy a helikoptera dalej nie ma) - najwyżej Pan Profesor mnie ukamieniuje? Tłumaczę rodzinie co robię i dlaczego. Wtedy nasi ortopedzi podejmują rozpaczliwą decyzję: założymy wyciąg, żeby odbarczyć zwichnięcie a za 2 godziny będzie ?nasz? neurochirurg i coś poradzi. Wyciągamy pacjenta z karetki i wieziemy na ortopedię.
Nie poradził. U nas nie ma jakiś tam stabilizatorów (cokolwiek by to nie było), bez których tego nie nastawi.
Teraz na telefonach siedzimy ja, lekarz z karetki, która przywiozła pacjenta, dyrektor medyczny, neurochirurg i ortopeda. Dzwonimy do znajomych lekarzy w różnych miastach i pytamy kto jeszcze robi takie operacje.
Miasto E, F, G? szpital 1, 2, 3 ? proszę dzwonić pod nr X, Y, Z ?. proszę szukać doktora X, Y, Z ? nie mamy ostrego dyżuru, my tego nie robimy, nie mamy miejsca, nie nasz rejon, proszę zadzwonić za godzinę, Pan Profesor się nie zgodził? ponownie tetraplegia ?8, 9, 10 godzina od urazu? Poddajemy się?