Wybuch na WAT-ie
Godzina 8:52 odbieram telefon a w słuchawce głos dyspozytorki: "WAT, Bemowo, Wydział Nowych Technologii i Chemii Wojskowej, wybuch w bunkrze, straż jedzie, K1".
Przyjeżdżamy na miejsce- nie jesteśmy pierwsi- stoją już wozy Straży Pożarnej które prowadzą akcję gaśniczą i wyprowadzają poszkodowanych z bunkru. Zespół Pogotowia który przybył jako pierwszy prowadzi triage: dwóch czerwonych i sześciu zielonych. Jeden z czerwonych ma amputowane obie dłonie (których w bunkrze szukają strażacy) oraz problemy ze słuchem- zajmuje się nim pierwszy zespół PR który przybył na miejsce. Dostają go na desce ortopedycznej, strażakom ciężko opanować krwawienie. Pacjent zakwalifikowany do jak najszybszego przewiezienia do szpitala. Strażakom udaję się odnaleźć fragmenty dłoni- niestety nie da się ocenić czy wszystkie. Karetka zabiera poszkodowanego do szpitala Bielańskiego.
My przejmujemy studenta, który w wyniku fali wybuchu został odrzucony na bok i uderzył się głową w ścianę tracąc przy tym przytomność. Jest nieprzytomny ale stabilny. Szybkie badanie urazowe, podstawowe parametry, wkłucie, płyny i jedziemy do szpitala na Barską.