Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat w Polskich pogotowiach ratunkowych zaszły duże zmiany, świetnie wyposażone ambulanse zastąpiły przestarzałe Polonezy. Wymagania co do kwalifikacji personelu wciąż rosną, wraz z rozwojem medycyny ratunkowej. Nie tak dawno z pewnym niepokojem wprowadzone zostały zespoły ?P?, które na dzień dzisiejszy w większości funkcjonują w składzie trzyosobowym. W moim przekonaniu, z czasem coraz więcej będzie zespołów dwuosobowych gdyż w dzisiejszych czasach duży nacisk kładziony jest na zmniejszenie kosztów funkcjonowania opieki zdrowotnej. Przypominam sobie wywiad z angielskimi ratownikami którzy na informację, że w Polsce w ambulansie ?S? jeżdżą cztery osoby nie ukrywali swojego zdziwienia, bo uważali, że zespół jest przesadnie liczny. Dyżury w dwie osoby zawsze wiążą się z ryzykiem niewykonania wszystkich czynności ratunkowych koniecznych w danym przypadku, które były by możliwe do wykonania w liczniejszym składzie.
W mojej stacji zespoły ?P? funkcjonują w składzie dwuosobowym, w wyniku czego personel zgłaszał swoje niepokoje co do możliwości wykonania skutecznej reanimacji w tak nielicznej obsadzie. W związku z powyższym dużo ćwiczyliśmy, jak również opracowaliśmy algorytm czynności oraz sposób ich wykonywania przez dwóch ratowników. W ostatnim czasie kierownictwo wychodząc naprzeciw naszym uwagą postanowiło opłacić nam kurs prowadzony przez doświadczonych wykładowców z fundacji ?Prometeusz?, którzy dopracowali skuteczne działania ratownicze w dwuosobowym składzie. Kurs który przeszliśmy okazał się bardzo intensywny, skupił się on głównie na ćwiczeniach. Wiedzę teoretyczną należało przygotować samodzielnie, co weryfikował egzamin dopuszczający do kursu. W czasie zajęć ćwiczyliśmy poszczególne czynności, z czasem łącząc je w cykle. Na końcu w różny sposób komplikowano nam przypadki oraz utrudniano nam działania w sposób jaki możemy spotkać pracując w pogotowiu.
Kilka dni po kursie miałem okazję zweryfikować nabyte umiejętności, gdy pojechaliśmy z kolegą na wyjazd, którego najbardziej się obawiamy ?nie przytomny, brak tętna?. Po przybyciu na miejsce zastaliśmy pacjenta z oddechem agonalnym oraz asystolią, na szczęście przed naszym przyjazdem rodzina wykonywała masaż serca- w sposób bardzo nieumiejętny, ale mimo wszystko zwiększający szansę na przeżycie pacjenta . Natychmiast po przybyciu rozpoczęliśmy reanimację według schematu wyćwiczonego na zajęciach. Nie chce opisywać całej reanimacji, bo nie jest to konieczne, ale podjęte działania okazały się skuteczne, gdyż akcja serca powróciła. Mimo składu dwuosobowego wykonaliśmy wszystkie niezbędne czynności, oraz przygotowaliśmy chorego do transportu, który wykonała karetka ?S?. W wyniku ostatnich doświadczeń pragnę podkreślić, że skuteczna reanimacja w zespole dwuosobowym jest możliwa pod warunkiem, ze zespół ten jest odpowiednio przeszkolony, sprzęt medyczny oraz leki są spakowane we właściwy sposób, co umożliwia jednoczesne przeniesienie wszystkiego niezbędnego w danym przypadku. W tak małym zespole wszystko musi być dopracowane, gdyż schemat postępowania narzuca nam chronologię w czasie, a wszelkie niedociągnięcia zmniejszają skuteczność naszego działania. Wszystkie czynności związane z ratowaniem życia ludzkiego możemy i musimy opanować, dlatego zachęcam kolegów ratowników, aby domagali się od swoich pracodawców szkoleń, które pomogą im skutecznie wykonywać swoje obowiązki, a jednocześnie dadzą im wiarę w swoje umiejętności i co za tym idzie zwiększą satysfakcję z dobrze wykonywanej pracy.
Andrzej Pietnoczko