Na początku dwudziestego wieku problem urodzin wydawał się rozwiązany. Wreszcie lekarze wiedzieli co to jest antyseptyka, posiadano urządzenia do wydobywania dziecka (kleszcze). Znano już sposób prowadzenia transfuzji krwi, były już środki do przyspieszenia porodu. A wreszcie opanowano umiejętność cesarskiego cięcia. Wydawało się, że najlepszym miejscem do porodu jest Szpital. Jednakże w roku 1933 New Jork Academi of Medicine opublikowała dane wskazujące, że 2/3 zgonów można było zapobiec. Co się okazało?, brak było poprawy wobec dwóch poprzednich dekad. Śmiertelność noworodków wzrosła. O zgrozo, szpital nie dawał szans poprawy, lepiej było rodzić w domu przy pomocy akuszerki. W szpitalu lekarze na czas nie reagowali na szok krwotoczny, nie stosowano podstawowych zasad aseptyki, nieumiejętnie posługiwano się kleszczami. Biały Dom w Stanach Zjednoczonych zlecił monitorowanie sytuacji na terenie całego kraju, wyniki były zatrważające. Tylko standaryzacja dawała szanse poprawy.
Współcześnie monitorowanie pracy serca płodu stosuje się u ponad 90% kobiet, u ponad 80% stosuje się kroplówki, znieczulenia zewnątrzoponowe zmniejszające lęk przed bólem stosuje się u ponad 78% kobiet. Oksytocyna jest lekiem który sztucznie wywołuje poród. Jest stosowana u ponad 50% kobiet. Dane odnoszą się do USA. W Polsce trwa wojna na temat stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego, proponuje się kobietom gaz rozweselający.
To co napiszę jest trudne do objęcia ogromem skali, co roku na Świecie jest ok. 130 milionów porodów. W latach trzydziestych urodzenie dziecka było bardzo ryzykowną sprawą. Jedna na sto pięćdziesiąt ciąż kończyła się zgonem matki. W latach pięćdziesiątych ten trend spadł do liczby jednego zgonu na dwa tysiące porodów. Śmiertelność noworodków wynosiła jeden na trzydzieści. Były to zatrważające statystyki. Był rok 1933. Niejaka Virginia Apgar rozpoczęła rezydenturę na Uniwersytecie jako pracownik naukowy oraz anestezjolog. Znieczuliła około 20.000 pacjentów. Jej dewizą było ?Rób, co należy i to jak najszybciej?.
Była zaniepokojona tym, jak fatalną opiekę otrzymywały noworodki. Powszechnie uważano, że niektóre są zbyt chore by przeżyć. W świecie zdominowanym przez lekarzy, mężczyzn zastosowała najlepsza metodę, opracowała własną punktację. Było to zaiste niedawno, w roku 1953. Pojawiła się punktacja APGAR. Ustala się ją po minucie i pięciu minutach po urodzeniu. Przypomnę to co wszyscy medycy wiedzą, niemowlę otrzymywało 2 pkt. za różową skórę na ciele, dwa punkty za pierwszy protest - cudowny, głośny płacz, kolejne 2 pkt. za energiczne wdechy, 2 pkt. za poruszanie wszystkimi czterema kończynami i wreszcie kolejne 2 pkt. za uderzenia serduszka powyżej 100/min. Dziesięć punktów to niemowlę silne, cztery i poniżej sine i wiotkie.
Nawet te dzieci, które po urodzeniu są słabe można uratować poprzez podanie tlenu, ogrzanie, a pięć minut później ich obraz jest diametralnie inny. Widzą to na co dzień pracownicy oddziałów ginekologiczno-położniczych.
Skala APGAR odmieniła wszystko. I pomyśleć, że zawdzięczamy to Virginii APGAR, anestezjologowi. Wpisała się ona złotymi zgłoskami w historię medycyny i położnictwa.
Virginia Apgar - źródło: Internet.
Bibiografia - Atul Gawande ?Lepiej?. Wydawnictwo Znak 2011.