Wczoraj skończyłem 24 godzinny dyżur w karetce ? jeden z wielu w moim życiu, jeden z wielu w Polsce.
Zaczął się jak zwykle o 7 rano. Nie zdążyłem się przebrać, gdy dostaliśmy wezwanie by pomóc karetce podstawowej (tzn. bez lekarza) w reanimacji. Wyjazd poza nasz rejon i czas dojazdu w obecnych warunkach to 30 minut. Pomyślałem, że zaczęło się od razu z przytupem. Na miejscu okazuje się, że kobieta w wieku 90 lat została znaleziona rano w łóżku bez czynności oddechowej. Zespół P dojechał po około ? godzinie i rozpoczął resuscytację. Tyle, że bez lekarza nie może jej zakończyć, więc wezwali nas. Cała moja praca polegała więc na wypisaniu zaświadczenia o zgonie. Powrót do bazy o 8:40. W międzyczasie na ?naszym? terenie był wypadek ? przyjechała do niego inna karetka.
Godzina 9:07. Znowu wezwanie do pomocy karetce P. Tym razem pojechali do pacjenta, który napił się alkoholu i zrobił awanturę w domu. Policja go nie weźmie, bo leczy się przy okazji psychiatrycznie, a do szpitala nie chce jechać. W takim przypadku tylko lekarz może zdecydować, czy taki ktoś wymaga przymusowego leczenia, czy nie. No to jedziemy. Cały problem, że znowu poza rejon ? około 25 minut w jedną stronę. Przyjeżdżam na miejsce i próbuję rozeznać się w sytuacji. Typowa awantura rodzinna przy okazji alkoholu. Ale pojawia się inny problem - ma on małoletnią córkę, która też leczy się psychiatrycznie i grozi, że podetnie sobie żyły, albo się powiesi. Mężczyzna pozostaje w domu, dziewczyna jedzie do szpitala psychiatrycznego dla dzieci. Zebranie wywiadu, rozeznanie się w sytuacji plus oczekiwanie na karetkę transportową zajmuje blisko 2 godziny. Czas powrotu do bazy 12:13. W tym czasie na ?naszym? terenie mężczyzna miał zawał serca. Nie przeżył.
Godzina 12:39. Starsza pani ma temperaturę i kaszle od tygodnia. U lekarza nie była.
Godzina 13:18. Panią od pół roku boli brzuch. U lekarza była kilka razy ale nie pomogło. Ma już skierowanie do szpitala ale trzeba ją zawieźć no bo jak się dostanie?
Godzina 13:52. Starsza pani od 4 dni nie może zrobić kupy.
Godzina 13:56. Nowy, pilniejszy wyjazd: niemowlę zachłysnęło się w czasie karmienia. Wyjazd odwołano zanim dojechaliśmy. Wracamy do pani co nie robi kupy.
Godzina 15:17. Swędząca wysypka na całym ciele u pani z uczuleniem.
Godzina 16:21. Gentelmen lat około 45, który raczył spożywać przez parę dni niskoprocentowe trunki, położył się spać na trawniku. Czekamy pół godziny na policję.
Godzina 17:28. Wezwanie do awantury domowej.
Godzina 18:56. Pani pokłóciła się z mężem i wypiła blisko pół litra wódki (chociaż chyba najpierw wypiła a potem się pokłóciła?). W każdym razie teraz ma bóle w klatce piersiowej.
Godzina 20:11. Nieprzytomy chłopak przed dyskoteką. Właściwie przytomny ale ma coś koło 3 promili.
Godzina 22:05. Nieprzytomna dziewczyna przed dyskoteką. Też coś koło 3 promil.
Godzina 23:15. Babcia wzywa do wnuczka w ciężkim stanie, który znajduje się teraz w innym mieście niż ona. To gdzie są rodzice??? Jedziemy na podany adres: Kowalskiego 27/13. Tylko, że nie ma takiego adresu. Po pół godzinie szukania ustalamy, że się pomyliła: 13/27. Otwiera nam zaspana mama - owszem, syn jest przeziębiony, ale poza katarem nic mu nie jest. Nie chce naszej pomocy.
Godzina 1:10. Ból w klatce piersiowej na Polnej 126. Tylko, że numery na Polnej kończą się na 82. Kontakt z dyspozytorem - ulica i nr dobre, tylko to nie to miasto?
Godzina 2:29. Kobieta wzywa do konkubenta, który zjadł jakieś tabletki i teraz nie można go dobudzić. Rzeczywiście leży i śpi. Potrząsam gościem i mówię dzień dobry. Ten mi odpowiada i zdziwiony grzecznie pyta po kiego ch?., go k?. budzę??? Nie jadł żadnych tabletek tylko wypił pół butelki wódki. Wzywająca spożyła podobną ilość. Zaczęli się kłócić, więc się zabraliśmy.
Godzina 3:47. Wezwanie pod ten sam adres. Tym razem mężczyzna wzywa do samego siebie: ?stoi pod domem i się dziwnie zachowuje? ???. Spotykamy go pod domem. Spakowany, z walizką w ręku, w jesiennej bluzie. Prosi, żeby go podwieźć do miasta, bo on się wyprowadza od tej idiotki, a tu mróz minus 8 i kilka km do przejścia?
Godzina 4:57. Wzywa sympatyczna staruszka, którą boli od wczoraj w klatce piersiowej, ale nie chciała kłopotać po nocy?
Godzina 6:52. Dziecko lat 15 obudziło się przed chwilą i zwymiotowało a rodzinny przyjmuje dopiero od 8:00?
Dyżur zakończyłem o 7:40 i udałem się do szpitala, do pracy.
Ambulanse Z.R.M
I tylko naszły mnie takie myśli:
- w czasie tego dyżuru przejechaliśmy coś koło 350 km.
- nie podaliśmy żadnego leku.
- 4 osoby nie spały całą dobę.
- ani razu nie wyjechaliśmy do stanu zagrożenia zdrowia lub życia.
- kształciłem się przez 13 lat, by wsiąść do karetki i ratować życie.
- mam dość. Więcej nie jeżdżę.