Na terenie Szpitala pojawił się dzik. Najpierw nieśmiało przywędrował bladym świtem obchodząc rewir. Zjadł z misek smakowite kęski kotom, wypił świeżą wodę, gołębiom pożarł chleb. Narobił zamieszania, o piątej rano. Konserwator z poczucia obowiązku zawiadomił Policję i ta, zbierając rysopis sprawcy-dzika, wyczuła alkohol od zatroskanego pracownika. Konserwator miał niestety 2 promile alkoholu. Z paragrafu 50 stracił pracę. Jest już pierwsza ofiara P. Dzika.
Lekarze dyżurni zbuntowali się i stwierdzili, że nie będą chodzili na piechotę pomiędzy pawilonami. W marzeniach zapragnęli aut służbowych z klimatyzacją i radiem. Sanitariusze wpadli na genialny pomysł, ?tylko colt u boku z nabojami hukowymi zapewni bezpieczeństwo?. Wezwany weterynarz przyjechał z kijem i pętlą, ale oglądając zdjęcie dzika stwierdził, że to nie jego kaliber. Straż Miejska radzi ?należy się oswoić z dzikiem?. Sprawa dzika nabiera mocy urzędowej. Teraz czas na Dyrekcję Szpitala. CDN.