Wigilia w pracy 24.12.2014r.
Dyżur w SOR, w oczekiwaniu na Wigilijną kolację w rodzinnym gronie z kolędą na ustach, Świętym Mikołajem i pasterką. Ten nastrój daje zawsze lepszą motywację do pracy zwłaszcza tym, którzy już po 19 tej zejdą z dyżuru:-) Każdy z nas stara się być w tym czasie lepszy, nie tylko w domu ale także w pracy. Personel bardziej empatyczny i wyrozumiały, częściej się uśmiecha do pacjenta i jego rodziny, zażartuje, motywuje, wspiera. Jak co roku staramy się podkreślić wyjątkowość tego okresu. Już ubiegłej nocy dziewczyny z rejestracji przy pomocy części zespołu ubierały choinkę. Na szczęście udało się to zrobić sprawnie koło 4 nad ranem, między dwoma zawałami, bólami brzucha i padaczką po alkoholową ... aha no i gorączką od dwóch godzin u dwulatka. Od rana zwieramy szyki aby czym prędzej wypisać pacjentów z nocy albo przyjąć pechowców do oddziałów. Czas szybko mija bo pracy przy nich sporo ( jeszcze jedno pobranie, jeszcze jedna kontrola i konsultacja). Dziewczyny znoszą wigilijne wiktuały, chłopaki ustawiają stoliki, obrus ze świeżego bawełnianego prześcieradła.
Dzisiaj Adama i Ewy ... na dyżurze są aż trzy. Buziak, Buziak kwiaty i życzonka. Wybija 11, czas zebrać zespół . Zbieraliśmy się ... zbieramy ... zbieramy i tak przez kolejną godzinę bo zamiast pacjentów ubywać zaczęły się świąteczne wędrówki do SOR. "Uraz palca", "bóle nogi od pół roku ale dzisiaj zabolało bardziej", "bóle pleców bez urazu od tak po prostu po zakupach w Tesco, które przyszły na swoich nogach bez grymasu", "kontrola morfologii i CRP po dwóch dniach u 7 latka bo tak kazał lekarz z POZ a dzisiaj już nikt tam nie przyjmuje", "kilka skierowań z gorączką do diagnostyki - tak na wszelki wypadek żeby sepsę wykluczyć", "Zrzut świąteczny niedołężnej babci lub dziadka co przeszkadza w chrześcijańskim świętowaniu Wigilii Bożego Narodzenia", " Kaszel do diagnostyki skierowanie od naszego ulubionego lekarza z pobliskiego POZ - data z przed kilku dni", "uraz łuku brwiowego u trzylatka bo tata nie zauważył i przywalił drzwiami w głowę"," złamane biodro u babci, nie wiedzieć czemu zleżałe od kilku dni", " matka z pianą na ustach wraz z ośmiolatkiem z bólami odbytu przy oddawaniu stolca ... oddaliły się w nieznanym kierunku wkrótce po zarejestrowaniu tzn.: po wizycie w WC; podobno usta były już uśmiechnięte ", "pogryziony przez własnego psa", "kolejny uraz palca tym razem do ortopedy z raną rąbaną po siekierze - 67 latka oporządzała choinkę", "pobity przez kolegów w nocy" i tak aż do godz. 17. Im bliżej wigilijnych kolacji tym większe zniecierpliwienie pacjentów i rodzin - niektórzy już pogodzeni wracają do domów, inni próbują poganiać.
Z dyżuru na pozór wydawać się spokojnego zrobił się świąteczny galimatias - studium przypadków od bardzo głupich po bardzo przykre ale wszystkie bardzo prawdziwe. Życzenia złożyła najpierw Szefowa a od niej czekoladowy Mikołajek, była też kolęda ... z radia, łamanie opłatkiem na zmianę bo pacjenci czekają. Na raty udało się nawet zjeść barszczyk z wigilijnym pierogiem już na zimno niestety. Noc podobno była już tylko "lepsza" 48 osób z czego większość do pediatry ze skierowaniami z Nocnej Pomocy Lekarskiej od młodego adepta medycyny.
W świątecznym nastroju z pozdrowieniami dla wszystkich pracujących na Sor-ach , izbach przyjęć, ambulansach Sagittarius