SOR jest konglomeratem pacjentów z różnorodnymi dolegliwościami i kłopotami zdrowotnymi. W większości przypadków (nawet 70 %) to sprawy błahe, nie wymagające pobytu i diagnostyki w SOR, a z którymi powinien poradzić sobie lekarz rodzinny. Nierzadko jest jednak inaczej, przyczyny tego są złożone choć sprowadzają się do jednego - finanse. Przykłady z życia znacie Państwo sami. Po zbadaniu pacjenta przez lekarza POZ, na które składa się pomiar ciśnienia, czasami ekg, rozmowa czytaj zebranie wywiadu, wystawia on skierowanie do szpitala wpisując litanię wszystkich jednostek chorobowych, z którymi pacjent żyje od ?X? lat. Częstym procederem jest też wystawianie skierowania zaocznie. Istotną składową na skierowaniu jest dopisek: zaostrzenie i drugi Cito. Zwłaszcza ten drugi już dawno nie robi na SOR wrażenia. Nie wynika to z ignorancji SOR, ale raczej bogatego dotychczasowego doświadczenia, które wykazuje raczej nierzetelną ocenę stanu pacjenta dokonywaną przez doktora kierującego. Jak reaguje na to system? Przychodząc do SOR spotykacie się z dużą ilością pacjentów i długim wyczekiwaniem na badanie lekarskie.
Od niedawna, w SOR funkcjonuje system kwalifikacji pacjenta, dzięki czemu udaje się dość sprawnie wszystkie ?stany zaostrzenia i cito? opisać właściwym priorytetem dostępu do lekarza co sprowadza się do oznaczenia kolorem zielonym i/lub niebieskim w hierarchii systemu Manchester (większość pacjentów).
Funkcjonujący system kwalifikacji pacjentów jest buforem między pacjentem a oddziałem , ale również katalizatorem, bowiem informacja o potencjalnym czasie wyczekiwania na kontakt z lekarzem w przypadku pacjentów zakwalifikowanych kolorem niebieskim wynosi do sześciu godzin. Oczywiście zadaniem kwalifikacji pacjentów tzw. Triage nie jest ich odsyłanie czy ograniczenie kontaktu z lekarzem w SOR, czego często nie rozumieją sami lekarze pracujący w oddziale. Jest zatem próbą selekcji obejmującej tych pacjentów, którzy rzeczywiście znajdują się w stanie zagrożenia zdrowotnego od tych, którzy w nieuzasadniony sposób pojawiają się w SOR ponieważ nie otrzymali pomocy w POZ, albo w ogóle z tego źródła opieki nie skorzystali bądź nie mogli skorzystać (brak numerka na dany dzień). Drodzy pacjenci musicie zdawać sobie sprawę, iż czas oczekiwania w SOR nie jest równoznaczny z czasem całkowitego pobytu w oddziale. Średni czas pobytu, diagnostyki, konsultacji, leczenia, monitorowania i obserwacji pacjenta w SOR to 12 godzin i nie jest to nic nienormalnego.
Mamy bowiem do czynienia z odpowiedzialnością za ludzkie zdrowie, a stawiane w skierowaniach rozpoznania czy zgłaszane przez Was dolegliwości wymagają właściwej diagnostyki i pociąga za sobą oprócz kosztów również potrzebny czas. Nie irytujcie się na czas spędzony w SOR. Nie dajcie się zwieść złudzeniu, że nic się wokół Was nie dzieje. Mogę Was zapewnić, nikt z nas nie leży i w nosie nie dłubie bowiem na to nie ma czasu. Pot po tyłku spływa i nie ma czasu wejść do toalety czy zjeść w spokoju.
Przyglądając się ilości pacjentów zgłaszających się do oddziału ratunkowego wyraźnie rysuje się tendencja wzrostowa. Niewydolny system lekarza rodzinnego, NPL rodzi patologię, w której przerzuca się koszty leczenie pacjenta na szpitale, które w swoich ograniczonych i szczupłych kontraktach z NFZ wpadają szybko w spiralę zadłużenia. Dodam dla nie wtajemniczonych, że SOR opłacany jest ryczałtowo (kwoty od 6 do 12 tys.) co starcza na pokrycie niewielkiego procenta jego potrzeb.
Artykuły powiązane: