Dyspozytor: ?Pilnie w kodzie 1 ... dziecko ok. 3 lat w trakcie reanimacji.?
Z tak enigmatycznym wywiadem udaliśmy się w okolice adresu wskazanego w zleceniu. Wyrwani z popołudniowej drzemki, jeszcze nie do końca docierały do nas przekazane informacje. Adrenalina jednak szybko wyostrza nasze zmysły. Przed nami jakieś 15 min drogi, ale szczególny charakter wyjazdu i treść wezwania sprawiają, że ambulansem ocierając się o wszystko dookoła jesteśmy już po niespełna 10 minutach. W trakcie drogi jeszcze raz kontrola sprzętu, krótki podział zadań. Po dotarciu na miejsce zdarzenia widzimy piękny dworkowaty, stary dom, otoczony ogrodem. Na jego tyłach wykopane sadzawki dodające uroku, a które to stały się kanwą tragicznego zdarzenia. Poprowadzeni przez przejętego zdarzeniem, obecnego na miejscu policjanta, dowiadujemy się, że trwa reanimacja 2 letniej dziewczynki, która niedopilnowana przez opiekunów wpada do owej sadzawki i topiła się.
Na miejscu widzimy prowadzoną na drewnianym, ogrodowym stole reanimację przez dwie osoby - jak sie później okazuje to rodzice naszej pacjentki. Przejęliśmy czynności resuscytacyjne BLS oceniając wstępnie drogi oddechowe oddech i krążenie. Usunęliśmy spod pacjentki mokre śpioszki i podłożyliśmy koc. Pod kontrolą wzroku udało się z ust usunąć jeszcze jakieś resztki, jednak oddechu nie było. Z ?Quick Look-a? uzyskaliśmy odczyt przedstawiający rytm mogący dać tętno co po zbadaniu na t. ramiennej okazało się wyczuwalne - (HR 90/min.). Dziewczynkę zmonitorowano i niezwłocznie zaintubowano rurką intubacyjną nr 5,5 pozostawiając ją na głębokości 13 cm. Po odessaniu sporej ilości brązowawej wodnistej treści następowała poprawa wentylacji, choć nad płucami patologiczne zmiany osłuchowe (rzęrzenia, bulgotania). Wobec cech wyziębienia pacjenta i tym samym trudnych warunków do założenia i.v zakładam i.o pediatrycznym BIG-iem wcześniej ustawiając odpowiednią głębokość. Wybrałem przednio-przyśrodkową powierzchnię kości piszczelowej ok 2 cm poniżej guzowatości piszczeli. Pobrałem materiał na badania i podałem bolus płynów a następnie wlew z 0,9 % NaCl w mankiecie do przetoczeń. W oczekiwaniu na zespół HEMS pacjentka z zachowanym krążeniem, wentylowana 100% tlenem workiem samorozprężalnym, zaopatrzona folią termiczną, ustabilizowana do transportu. Przed przekazaniem kontrola parametrów: dziewczynka nieprzytomna, źrenice równe reagujące na światło, HR 110 min zgodne z monitorem, oddech niewydolny wymagający wspomagania przy uzyskanej SpO2 na poziomie 95 - 98%. Przekazanie pacjenta po mistrzowskim lądowaniu załogi HEMS (WIELKIE UZNANIE DLA PILOTA) w bardzo trudnych warunkach (dookoła lasek, przewody elektryczne).
Wracamy na bazę pełni emocji a jednocześnie wyciszeni. Trwa analiza działań następuje informacja zwrotna. Jednak w każdym z nas siedzi pytanie "Co dalej z pacjentem"? Pocztą pantoflową dochodzą do nas informację, że stan dziecka jest ciężki, jest w śpiączce farmakologicznej.
Równo miesiąc po zdarzeniu na stację przyjeżdża dwoje ludzi. Pytają o zespół, który brał udział w zdarzeniu z reanimowanym 2 letnim dzieckiem. W pierwszej chwili myślę - POLICJA chce spisać zeznania. Chwila zawieszenia "ahh to Pan, Pan tam był". Widzę łzy w oczach obojga z nich. "Chcieliśmy Podziękować. Nasza córka żyje i wyszła ze szpitala. Jest w pełni sprawna." Naszą bohaterkę widzimy jeszcze raz niedługo poźniej. Biega szaleńczo po stacji, ogląda karetkę a przede wszystkim ... Uśmiecha się.