Pewnego dnia zadzwonił do mnie Jacek z prośbą o napisanie kilku słów o kobietach, szczególnie tych, pracujących, jako ratownicy/ratowniczki medyczne. Jednocześnie zreferował mi pokrótce temat. W pierwszej chwili przestraszyłem się, bo co ja mogę wiedzieć o codziennej pracy ratowników, ale na kobietach zna się przecież każdy normalny facet i zbliżał się Dzień Kobiet, pomyślałem, więc, że o kobietach napisać trzeba ? obowiązkowo!
Na początku analiza, szukanie informacji o pracy kobiet w ratownictwie medycznym, ile ich fizycznie jeździ karetkami itp.
Okazuje się, że kobiety w tym zawodzie to jednostki, że dominują mężczyźni, że ratownicy medyczni są równocześnie kierowcami karetek, że pracują nad miarę, często w kilku miejscach na raz, że? Ile jeszcze będzie tych rewelacji? Materia jest niezwykle delikatna, jest to praca odpowiedzialna, niezwykle stresująca, praca wymagająca z jednej strony empatii, z drugiej niezwykłej odporności psychicznej i fizycznej. Czy to dla tego mało jest tam kobiet?
Myślę, ze nie jest to dobry powód. Według stereotypów kobiety są delikatne, tzw. słabsza płeć. Wszyscy jednak wiemy, że kobiety są niezwykle wytrzymałe, odporne na stres, racjonalne w warunkach niebezpiecznych i potrafią podejmować szybkie, trafne decyzje w sytuacjach zagrożenia. Słabość fizyczna nie ma teraz wielkiego znaczenia. Przy obecnej technice i wyszkoleniu, to jest nie tak ważne jak dawniej. Zwykle na miejscu wypadku, czy klęski żywiołowej znajdują się różne służby; strażacy, policjanci czy ratownicy specjalistyczni różnych zawodów. Przeważnie są to mężczyźni i to oni wezmą na swoje barki ciężar czysto fizyczny każdej akcji. Kobieta zaś wykona wiele innych, ważnych czynności, często takich, o których mężczyzna nawet nie pomyśli.
Wielokrotnie przydałaby się delikatność, wyczucie sytuacji i fachowość. Nie chcę powiedzieć przez to, że faceci nie są fachowcami; wręcz przeciwnie, ale przecież obecność kobiet łagodzi obyczaje, zwiększa możliwości ratownicze, pozwala zróżnicować i usprawnić, rozszerzyć wachlarz możliwości.
Jeszcze temat ratowników będących jednocześnie kierowcami karetek. No?, ta wiadomość zabija mnie zupełnie. Taki człowiek musi dowieźć zespół na miejsce zdarzenia, co w polskich warunkach, na naszych drogach jest często walką o przetrwanie. Na miejscu napracuje się fizycznie i zmaltretuje psychicznie, a potem musi zawieźć zespół ratowniczy z pacjentem do szpitala i na końcu do bazy. A co się dzieje wtedy, kiedy takich wyjazdów w ciągu jednego dyżuru jest kilka lub kilkanaście? Uff? nie chce mi się o tym myśleć. Od razu mam ciarki. Tu także oszczędzamy! Wszystko dobrze, dopóki nic się nie stanie, ale jak już, to podnosimy larum i szukamy tzw. ?jelenia?. Czy ktoś policzył, ile statystycznie jest wypadków karetek? Jakie są straty?
Cholera, miał być pogodny artykuł o kobietach, ratownikach, fachowości i wiośnie, a wyszło jak zwykle, z narzekaniem w tle. Do tego ta straszna katastrofa kolejowa koło Szczekocin. Tam dopiero obsady karetek napracowały się w strasznych warunkach. A tak na marginesie, kobiet ? ratowników widziałem tam mało! / w TV oczywiście/.
No, ale katastrofa kolejowa to inny, osobny temat.
Moi drodzy! Zbliża się wiosna, pora miłości. Każdy z nas łagodnieje, łaskawiej spogląda na płeć przeciwną, szybciej zakochujemy się. Bądźmy dla siebie milsi na wzajem! A my Panowie musimy hołubić kobiety, przebywać z nimi, zabiegać o nie, bo bez nich byłoby smutno, by nie powiedzieć bezbarwnie i źle. Pamiętajmy o ?słabszej płci? nie tylko 8 marca, ale, na co dzień, tak zwyczajnie. Amen.