Godzina 5.20 telefon od dyspozytora,,potrzebuje R-ki do chłopaka poparzonego prądem.Jedziemy.W/g relacji dyspozytorki na miejscu są dwa patrole policji.Po dojeżdzie na miejsce odległe o ok. 800 metrów
dowiadujemy się , że nasz pacjent leży na torowisku dla pociągów .Jest nieprzytomny. Bierzemy sprzet:
plecak,defi,deske,kołnierz-tak naprawdę nie wiadomo co się stało.Czeka na nas kolega poszkodowanego,
który twierdzi, że Michał/imię zmienione/,chyba już nie oddycha.
Biegiem po torach.W trakcie urywanymi zdaniami opowiada co zaszło.Wypiliśmy....
coś nam odbiło........weszliśmy na dach pociągu....w trakcie jazdy Michał złapał za trakcje wysokiego
napięcia........snop iskier.....spadł na tory.Dobrze że pociąg jechał wolno,myśle sobie,drugi miał
szczęście.
Plecak ciąży niemiłosiernie,pot zalewa czoło,kiedy ja biegałam?-mysle sobie.Reszta też w nie lepszym
stanie.
Uff,dotarliśmy,młody człowiek leży nieruchomo, czuć zapach spalonej skóry.ABC-nie oddycha, brak
tętna.Tlen na maske,Łukasz rozpoczyna RKO,doktor głowa,przygotowanie do intubacji,Ja monitor ,cholera
kable sie plączą,,,,,,,no, nic nie widać.Świeć!!! ,dre się do policjanta.Dwie nasze czołówki ledwo
rożświetlają mrok nocy.Kurcze ,jeszcze te kamienie na torowisku,moje kolana,już widze jak będą wyglądać w
mini.
Po 2 min.RKO, mamy intubacje,wkłucie,nabrane leki,monitor szczytuje migotanie komór.Żel,ładowanie,strzał.
Uff,4 -osobowa R-ka ,ledwo starcza rąk.Na co dzień opieprzamy sie czasami w pracy,tu bez słów każdy wie
co robić.Jeszcze dwa razy migotanie ,jest....rytm zatokowy.Kołnierz,deska,tlen, folia,w trakcie
przekładania znowu zamigotał.Strzał,jest rytm zatokowy,pojawia się tetno.Policja pomaga,niesie
deske,bałagan straszny w plecakach.Udało się człowieku,z relacji przystojnego policjanta wynika że nasz
gość ma 21 lat.Życze Ci szczęścia.
Wstaje świt,zaczyna sie rozjaśniać.Reszta to standard,karetka ,transport na SOR, przekazany na własnym
oddechu.
Kurcze,mamy cholerną satysfakcję,,,