– W niektórych stanach USA sprawca, jeśli spowodował wypadek śmiertelny, bywa konfrontowany z tym, co zrobił – trafia do prosektorium, żeby zobaczyć skutki swojego czynu. A u nas? U nas sprawcę puszcza się do domu, wzywa za tydzień na policję do złożenia zeznań, a rozprawa odbywa się dopiero za pół roku – mówi gorzko dr Wojciech Korchut, psycholog kliniczny, kierownik i wykładowca studiów podyplomowych psychologii transportu na Uniwersytecie SWPS w rozmowie z naTemat.
Zobacz na natemat.pl.









