Przez godzinę wycinają ciało ofiary z wraku. Strefa zgniotu sięga bagażnika. Karoseria jak zdeptana puszka. Siedemnasta godzina dyżuru. Zaczyna świtać, kiedy policjanci przeczesują las. Szukają części pojazdu. – Kiedy pracowałem w drogówce, najczęstszym tłumaczeniem kierowcy było: "Spieszę się" – mówi Adam.
Zobacz na natemat.pl.









