Izrael – specjalna korespondentka Katarzyna Lavi
Sytuacja z COVID-19 w Izraelu wydawała się już opanowana na początku czerwca, cały kraj wrócił do normy sprzed pandemii, ale trwało to tylko tydzień, zanim zaatakowała nowa odmiana wirusa.
Izrael zaczął szczepienia trzecią dawką preparatu firmy Pfizer pod koniec lipca. Początkowo widać było skok zakażeń, 8000 dziennie, jednak wraz ze zwiększająca się liczbą zaszczepionych liczba ta spadała do 500, a przebieg choroby w przypadku osób zaszczepionych był łagodniejszy. Obecnie wg informacji z ministerstwa zdrowia ponad 75% wszystkich zakażeń dotyczy osób niezaszczepionych i tych bez boostera.
Co to oznacza dla zwykłych ludzi? Swego rodzaju powrót do normalności. Ludzie przestali obawiać się choroby. Obostrzenia niemal nie istnieją, choć wciąż należy zakładać maseczkę w pomieszczeniach zamkniętych, np. w autobusie i sklepie, i tu należy zaznaczyć, że ludzie się do tego stosują, nie noszą ich na brodzie, nie odsłaniają nosa.
Wciąż istnieje obowiązek okazywania paszportu covidowego lub negatywnego wyniku testu przy wejściu do restauracji czy na większe imprezy, przy pomocy aplikacji lub certyfikatu szczepienia z ministerstwa zdrowia. W praktyce wymóg ten jest mniej respektowany, zwykle wystarczy pytanie, czy certyfikat jest (bez pokazywania), lub po prostu szybkie spojrzenie na telefon bez sprawdzania danych.
Teraz wygląda na to, że o ile nie pojawią się nowe szczepy wirusa, sytuacja będzie się normalizować i być może niedługo maseczki zostaną zniesione.
Zapraszamy na konto Instagram autorki, pani Katarzyny Lavi: @kasi.lavi.