"Pierwsza krowa, wciągnięta do zakładu, była bez głowy. Padlina. Oniemiałem. Byłem w takim szoku, że nie wiedziałem, co się w ogóle dzieje. Każda kolejna sztuka leżała. Z pysków sączyła im się piana". Patryk Szczepaniak, dziennikarz "Superwizjera", który zatrudnił się w rzeźni skupującej chore i padłe krowy, opowiada o tym, co widział i jak został zdekonspirowany.
Więcej na tvn24.pl.